Leijonasydän (2013)
W sumie "Serce lwa" jest dość standardową fabułą. Bo też zdecydowana większość twórców sięgających po temat nazistów czy innych ksenofobicznych oszołomów robi to po to, by skonfrontować przekonania jednostki z jej uczuciami, pragnieniami, zachowaniami. W przypadku tej fińskiej produkcji mamy do czynienia ze skrajnym rasistą, który szukając w swoim życiu stabilizacji trafia w objęcia kobiety, która ma syna. Niby w dzisiejszych czasach nie jest to problem, zwłaszcza wtedy, gdy między parą zaiskrzyło. Jednak kobieta ma syna o wyraźnie odmiennym kolorze skóry, a to już dla bohatera (i jego kumpli) może być problemem.
Dome Karukoski nie próbuje historii nadać oryginalności. Zwroty akcji, interakcje bohaterów są łatwe do przewidzenia i nic w tym filmie nie może widza zaskoczyć. Reżyser postanowił się jednak skupić na samych bohaterach. Dzięki temu, mimo całkowitej wtórności, rzecz ogląda się przyjemnie. Peter Franzén ostatnio lubi mocno przewrotne role. Ale też dobrze się w nich czuje i przez to świetnie wypada na ekranie. Podoba mi się jego postawa upartego osła, który jednak potrafi się zmienić i liczy, że świat wokół też będzie to potrafił. Spodobał mi się wątek jego relacji z czarnoskórym chłopcem, jak również ten z jego bratem, jeszcze bardziej upartym w swych przekonaniach nazistą.
"Serce lwa" to kino miłe, w sumie lekkie (jak na temat) i tak naprawdę mało wymagające. Ale da się obejrzeć bez większej irytacji. Choć ma momenty, kiedy moje zainteresowanie nim wyraźnie słabło.
Ocena: 6
Dome Karukoski nie próbuje historii nadać oryginalności. Zwroty akcji, interakcje bohaterów są łatwe do przewidzenia i nic w tym filmie nie może widza zaskoczyć. Reżyser postanowił się jednak skupić na samych bohaterach. Dzięki temu, mimo całkowitej wtórności, rzecz ogląda się przyjemnie. Peter Franzén ostatnio lubi mocno przewrotne role. Ale też dobrze się w nich czuje i przez to świetnie wypada na ekranie. Podoba mi się jego postawa upartego osła, który jednak potrafi się zmienić i liczy, że świat wokół też będzie to potrafił. Spodobał mi się wątek jego relacji z czarnoskórym chłopcem, jak również ten z jego bratem, jeszcze bardziej upartym w swych przekonaniach nazistą.
"Serce lwa" to kino miłe, w sumie lekkie (jak na temat) i tak naprawdę mało wymagające. Ale da się obejrzeć bez większej irytacji. Choć ma momenty, kiedy moje zainteresowanie nim wyraźnie słabło.
Ocena: 6
No idź już na to Sin City 2 :)
OdpowiedzUsuńWybieram się, ale szczerze mówiąc jakoś specjalnie nie śpieszy mi się z obejrzeniem SC2.
Usuń