Love or Whatever (2012)

W większych dawkach tego rodzaju historii nie zdzierżyłbym. Jednak w małych porcjach, od czasu do czasu, warto sięgnąć po bajeczkę. Bo choć "Love or Whatever" jest naiwnym bajdurzeniem, to jednak ma w sobie tę bezpretensjonalną pozytywną energię, którą warto podkraść, by z większym optymizmem spojrzeć na świat.



Film Rosser Goodman osadzony jest w realnym świecie, ale z rzeczywistym życiem ma niewiele wspólnego. Na szczęście nie o to tutaj chodzi. Jest to po prostu opowieść o tym, że na każdego dobrego człowieka czeka przystojny dostawca pizzy. Zaś dranie są w gruncie rzeczy sympatyczni i uroczy. Nad wszystkim unosi się pozytywna mgiełka dobrych intencji i jeszcze lepszych rozwiązań. Każdy problem jest w satysfakcjonujący sposób rozwiązany.

Wiem, że brzmi to strasznie. Od tych wszystkich słodkości, naiwności i optymizmu powinno mnie porządnie zemdlić ku mojej wielkiej uldze twórcy utrzymali scenariusz na dość prostym poziomie, humor jest przyjemny ale nie udziwniony, zaskakująco mało jest patetycznych dialogów, a moralizowania tyle, co kot napłakał. Do tego cała obsada sprawia bardzo sympatyczne wrażenie. Dzięki tym wszystkim elementom "Love or Whatever" sprawdziło się jako niezobowiązująca komedia.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

Daddy's Home 2 (2017)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)