Bookends (2008)
Matt Riddlehoover nakręcił "Bookends" mniej więcej w tym samym czasie co "Watch Out". Niestety tu nie udało mu się wykrzesać z siebie tej samej twórczej energii. "Bookends" wpadło w koleiny banalnej opowieści o współczesnym człowieku i jego niezawodnej umiejętności do spieprzenia sobie i innym życia.
"Bookends" zbudowane zostało na serii towarzyskich spotkań odbywających się na przestrzeni roku. Żeby było "ciekawiej" Riddlehoover pomieszał plany czasowe, przeskakując z jednego spotkania na drugie. W ten sposób próbuje ukryć trywialność swoich obserwacji. Niestety efekt, jaki osiąga jest odwrotny do zamierzonego. Formuła narracji sprawia, że całość jest chaotyczna, a z bohaterami naprawdę trudno jest się zidentyfikować. "Bookends" zmienia się w szum, z którego co jakiś czas dociera do odbiorcy jedno lub dwa zdania, nic więcej. To niestety nie wystarcza, przez co całość mocno mnie rozczarowała.
Ocena: 4
"Bookends" zbudowane zostało na serii towarzyskich spotkań odbywających się na przestrzeni roku. Żeby było "ciekawiej" Riddlehoover pomieszał plany czasowe, przeskakując z jednego spotkania na drugie. W ten sposób próbuje ukryć trywialność swoich obserwacji. Niestety efekt, jaki osiąga jest odwrotny do zamierzonego. Formuła narracji sprawia, że całość jest chaotyczna, a z bohaterami naprawdę trudno jest się zidentyfikować. "Bookends" zmienia się w szum, z którego co jakiś czas dociera do odbiorcy jedno lub dwa zdania, nic więcej. To niestety nie wystarcza, przez co całość mocno mnie rozczarowała.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz