Laggies (2014)
Quo vadis Lynn Shelton? Bo coś mi się zdaje, że nie tam, gdzie trzeba. Reżyserka zaczynała od prostej, ale odświeżającej opowiastki "Humpday", po której potwierdziła swoją pozycję solidnym filmem "Siostra twojej siostry". Niestety potem zaczęło się coś psuć. "Dotykalscy" mają fajny pomysł, ale rozczarowujące wykonanie. A teraz "Laggies" okazuje się równie nieudanym projektem.
Na papierze jest to historia 28-letniej kobiety, która wciąż zachowuje się jak nastolatka. Do tego stopnia, że nawet zaprzyjaźnia się z dziewczyną, która dopiero będzie kończyć liceum. Ta przyjaźń, w zaledwie tydzień dokona tego, co nikt nie był w stanie zdziałać przez 10 lat. Choć - chyba - większe znaczenie ma fakt, że bohaterka zaczyna się podkochiwać w ojcu swojej nowej przyjaciółki.
Napisałem "chyba", ponieważ nie mam wglądu w scenariusz, a to, co widać na ekranie nie daje możliwości ostatecznej oceny tego, o czym ma być ten film. Weźmy na przykład przyjaźń między bohaterkami. Zostaje nam ona pokazana jako coś oczywistego. Jakby fakt, że postaci grane są przez Knightley i Moretz, wystarczał i reżyserka nie musiała już wysilać się, żeby nam pokazać, jak ta więź się rozwija. Podobnie ma się sytuacja relacji bohaterka-ojciec przyjaciółki. Trzy sceny to wszystko, co mamy, na przejście od nieufności do wielkiego uczucia. Sorry, ale ja takich skrótów myślowych nie kupuję. Szczególnie w filmie, który przecież opowiada o relacjach międzyludzkich.
Pozostałe wątki są również po macoszemu traktowane. Dlatego też dla mnie "Laggies" to jedynie brudnopis. Wersji finalnej, w pełni dopracowanej, niestety się nie doczekam.
Ocena: 5
Na papierze jest to historia 28-letniej kobiety, która wciąż zachowuje się jak nastolatka. Do tego stopnia, że nawet zaprzyjaźnia się z dziewczyną, która dopiero będzie kończyć liceum. Ta przyjaźń, w zaledwie tydzień dokona tego, co nikt nie był w stanie zdziałać przez 10 lat. Choć - chyba - większe znaczenie ma fakt, że bohaterka zaczyna się podkochiwać w ojcu swojej nowej przyjaciółki.
Napisałem "chyba", ponieważ nie mam wglądu w scenariusz, a to, co widać na ekranie nie daje możliwości ostatecznej oceny tego, o czym ma być ten film. Weźmy na przykład przyjaźń między bohaterkami. Zostaje nam ona pokazana jako coś oczywistego. Jakby fakt, że postaci grane są przez Knightley i Moretz, wystarczał i reżyserka nie musiała już wysilać się, żeby nam pokazać, jak ta więź się rozwija. Podobnie ma się sytuacja relacji bohaterka-ojciec przyjaciółki. Trzy sceny to wszystko, co mamy, na przejście od nieufności do wielkiego uczucia. Sorry, ale ja takich skrótów myślowych nie kupuję. Szczególnie w filmie, który przecież opowiada o relacjach międzyludzkich.
Pozostałe wątki są również po macoszemu traktowane. Dlatego też dla mnie "Laggies" to jedynie brudnopis. Wersji finalnej, w pełni dopracowanej, niestety się nie doczekam.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz