Nowhere Special (2020)
John jest samotnie wychowującym syna mężczyzną. Chłopiec ma zaledwie kilka lat i wkrótce czeka go poważna trauma. John bowiem umiera. Zanim to jednak nastąpi stara się troskliwie opiekować synem i z pomocą opieki społecznej próbuje znaleźć mu nową rodzinę. Nie jest to jednak proste. John nie jest gotowy pożegnać się z synem i życiem, nie potrafi też podjąć decyzji, których konsekwencje pojawią się długo po tym, jak jego już nie będzie. Tymczasem chłopiec zaczyna zauważać dziwne zachowanie ojca i choć nie rozumie, o co chodzi, czuje, że coś się dzieje.
"Nowhere Special" to skromne, lecz piękne i wzruszające kino opowiadające o ojcostwie i umieraniu. Reżyser kreśli historię dyskretnie, bez nadmiernej ckliwości i nachalnego wciskania emocji do każdej sceny. Opiera się raczej na prostych rozwiązaniach, towarzyszeniu bohaterom z dystansu.
Siłą filmu jest też świetny James Norton. Z wielkim zainteresowaniem śledzę poczynania tego aktora od czasu "Happy Valley", gdzie po raz pierwszym zwróciłem na niego uwagę. I muszę powiedzieć, że z każdą kolejną rolą jest coraz lepszy. Tu jawi się jako aktor zdyscyplinowany i skupiony, nie ma w jego kreacji histerii, o którą zważywszy na charakter roli było niezmiernie łatwo. Nie jest to może aż tak udana kreacja jak w serialu "McMafia", ale i tak należą mu się brawa. Podobnie jak i reżyserowi, któremu udała się trudna sztuka poprowadzenia dziecięcego aktora w taki sposób, że mnie postać chłopca wcale nie irytowała. No się reżyserom naprawdę rzadko udaje.
Ocena: 7
"Nowhere Special" to skromne, lecz piękne i wzruszające kino opowiadające o ojcostwie i umieraniu. Reżyser kreśli historię dyskretnie, bez nadmiernej ckliwości i nachalnego wciskania emocji do każdej sceny. Opiera się raczej na prostych rozwiązaniach, towarzyszeniu bohaterom z dystansu.
Siłą filmu jest też świetny James Norton. Z wielkim zainteresowaniem śledzę poczynania tego aktora od czasu "Happy Valley", gdzie po raz pierwszym zwróciłem na niego uwagę. I muszę powiedzieć, że z każdą kolejną rolą jest coraz lepszy. Tu jawi się jako aktor zdyscyplinowany i skupiony, nie ma w jego kreacji histerii, o którą zważywszy na charakter roli było niezmiernie łatwo. Nie jest to może aż tak udana kreacja jak w serialu "McMafia", ale i tak należą mu się brawa. Podobnie jak i reżyserowi, któremu udała się trudna sztuka poprowadzenia dziecięcego aktora w taki sposób, że mnie postać chłopca wcale nie irytowała. No się reżyserom naprawdę rzadko udaje.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz