La fiesta silenciosa (2019)
Młoda para na dzień przed ślubem. Obserwując ich w samochodzie, a potem w domu rodzinnym panny młodej, trochę trudno uwierzyć, że tych dwoje już wkrótce połączą więzy małżeńskie. Z tego też powodu dość łatwo przychodzi zaakceptować to, że przyszła żona będzie szukać wrażeń i towarzystwa na mocno zakrapianej alkoholem imprezce odbywającej się po sąsiedzku. Skok w bok nie był zaplanowany, ale łatwy do przewidzenia i zrozumienia. Niestety dla wszystkich bohaterów tej historii to był dopiero początek...
Odnoszę wrażenie, że podobne filmy powstają w Ameryce Łacińskiej wyłącznie na potrzeby przekonania Hollywood, by kupili prawa do remake'u. A ten "Cichej imprezce" bardzo by się przydał. Ogólny pomysł jest całkiem fajny. Niestety twórcy nie potrafili z otwartymi ramionami zaakceptować nieprawdopodobieństw i absurdów tkwiących w tej historii. Z niezrozumiałych dla mnie powodów próbowali więc nadać całości pozory powagi. A przecież żadna z decyzji podjętych przez bohaterów nie ma większego sensu, a co za tym idzie i ich postępowanie przez większość czasu jest tak absurdalne, że tylko w kinie opartym na zabawie przemocą i grozą miałoby uzasadnienie.
"Cicha impreza" nie bawi nawet wtedy, kiedy rusza spirala przemocy. Każda scena pozostawiała mnie w poczuciu, że mogła być fajna, gdyby tylko ktoś lepiej czujący konwencję gatunkową wziął się za jej nakręcenie.
Jeśli więc kiedyś remake powstanie, to z chęcią go obejrzę. Ta historia ma bowiem potencjał.
Ocena: 4
Odnoszę wrażenie, że podobne filmy powstają w Ameryce Łacińskiej wyłącznie na potrzeby przekonania Hollywood, by kupili prawa do remake'u. A ten "Cichej imprezce" bardzo by się przydał. Ogólny pomysł jest całkiem fajny. Niestety twórcy nie potrafili z otwartymi ramionami zaakceptować nieprawdopodobieństw i absurdów tkwiących w tej historii. Z niezrozumiałych dla mnie powodów próbowali więc nadać całości pozory powagi. A przecież żadna z decyzji podjętych przez bohaterów nie ma większego sensu, a co za tym idzie i ich postępowanie przez większość czasu jest tak absurdalne, że tylko w kinie opartym na zabawie przemocą i grozą miałoby uzasadnienie.
"Cicha impreza" nie bawi nawet wtedy, kiedy rusza spirala przemocy. Każda scena pozostawiała mnie w poczuciu, że mogła być fajna, gdyby tylko ktoś lepiej czujący konwencję gatunkową wziął się za jej nakręcenie.
Jeśli więc kiedyś remake powstanie, to z chęcią go obejrzę. Ta historia ma bowiem potencjał.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz