Porn Love (2018)

Młody filmowiec próbuje znaleźć pracę w przemyśle porno. Chciałby reżyserować, ale producent widziałby go raczej w roli aktora. W końcu mężczyzna ustępuje. Chwilę potem odkrywa, że zdjęcia robić będzie jego kumpel-filmowiec, którego jakiś czas nie widział.

"Porn Love" ma świetny punkt wyjścia. Spotkanie kumpli po latach osób do tego na planie filmu porno? Wydawać by się mogło, że jest to samograj. A jednak Robert Kwilman, który przecież to wymyślił (i też w tym zagrał), zdołał udowodnić, że nawet najlepiej zapowiadająca się historia może wykitować przed czasem.


W "Porn Love" niemal wszystko jest nie tak. Już sama wizja przemysłu porno jest dziwaczna. Fabuła, która ma być pretekstem dla sceny seksu, jest niedorzeczna. A grana jest jeszcze gorzej. Jeśli to miał być element komediowy, to ja tego nie wychwyciłem. Dla mnie to było żenujące, a nie zabawne.

Gigantycznym problemem jest ślamazarne tempo rodem z kina Lisandro Alonso. Bohaterowie snują się, jakby byli odurzeni końskimi dawkami mocnych psychotropów. W konsekwencji między trójką głównych bohaterów praktycznie nie ma żadnych autentycznych interakcji. A bez tego scena pocałunku jest od czapy.

Szkoda. Chętnie zobaczyłbym tę historię raz jeszcze, tylko lepiej opowiedzianą.

Ocena: 3

Komentarze

Chętnie czytane

Daddy's Home 2 (2017)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

Home (2016)