The Curious Case of Benjamin Button (2008)

Przepiękny film, który od razu przywodzi na myśl "Zabójstwo Jesse'ego Jamesa". I nie chodzi tu tylko o Brada Pitta, ale o wszystko: ten sam gawędziarski sposób narracji, ten sam rodzaj zdjęć, muzyka. Wszystko to jest zachwycająco cudowne, odpowiednio wzruszające. Do tego Pitt, Blanchett, Swinton i Taraji P. Henson tworzą znakomite role aktorskie.



Kiedy jednak minie zachwyt i wyschną łzy, co pozostaje z filmu? Niestety niewiele. Brakuje w nim duszy, charakteru, wyrazistości. Nie jest to w zasadzie przypowieść mająca w sobie głębsze dno. Nie ma cech formalnych, po których od razu można byłoby poznać, że to film Finchera. Gdyby obraz zrobił Almodóvar "Button" był zachwycającym melodramatem, którego centrum stanowiłyby Daisy, Queenie i może Elizabeth. U Wesa Andersona podkreślona zostałaby ekscentryczność i absurdalność całej sytuacji. Paul Thomas Anderson stworzyłby prawdziwy fresk ludzkiego losu, zaś Todd Solondz wprowadził nas w świat depresji i perwersji. A Fincher? On po prostu zrobił ładny film o niczym. Podczas oglądania to w zupełności wystarcza, lecz to za mało, bym za rok, dwa potrafił sobie przypomnieć o czym tak naprawdę opowiada.

Ocena: 7

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

One Last Thing (2018)

The Sun Is Also a Star (2019)

Les dues vides d'Andrés Rabadán (2008)

Paradise (2013)