Celda 211 (2009)

To miał być normalny dzień. Juan chciał się dobrze zaprezentować szefom, więc pojawił się w pracy dzień przed objęciem obowiązków. Nie wiedział, nie mógł wiedzieć, że tego dnia wybuchnie w więzieniu bunt. Stało się tak bowiem po części za jego sprawą. Głupi wypadek, jedna chwila nieuwagi i los wielu ludzi został zmieniony na zawsze, a Juan ze strażnika więziennego stał się jedną z twarzy buntu.


"Celda 211" to rasowe kino z rodzaju tych, które najbardziej lubię. Mocne tempo, suspens i bohaterowie, których losami się przejmuję. Obraz Daniela Monzóna to wyrazista przypowieść o niecodziennej przyjaźni, o hartowaniu się woli człowieka w niezwykłych warunkach i przekraczaniu granic wytrzymałości, poza którymi nawet piekło wydaje się luksusowym ośrodkiem wczasowym. Juan przechodzi tę drogę, a u jego boku stoi Malamadre, jako świadek, wróg, przyjaciel, wódz.

Wielkim plusem filmu jest fantastyczna rola Luisa Tosara. Goya to zdecydowanie za mało. Ta intensywność, to spojrzenie – gra aktorska na niebotycznie wysokim poziomie. Brawo, brawo, brawo.

Ocena: 9

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

After Earth (2013)

The Entitled (2011)