Amsterdam (2009)


Po film sięgnąłem ze względu na Marisę Tomei i muszę powiedzieć, że ściągnięcie jej do obsady jest największym sukcesem reżysera. Jak mu się to udało, nie mam pojęcia. Bo film już na poziomie scenariusza kuleje, a reżyseria nie jest w stanie tych niedostatków zamaskować.


"Amsterdam" to kolejny z filmów z kilkoma splecionymi ze sobą historiami. Ale nie kryje się za tym jakaś głębsza myśl. Obraz zdaje się powstał tylko po to, by przekonać widzów, że Amsterdam jest wciąż ważnym miejscem, tyglem kulturowym, gdzie spotykają się przedstawiciele różnych cywilizacji. Gdzie dochodzi do oczyszczającego starcia, niczym w piecu hutniczym wytapiane są wszelkie nieczystości, więc lepiej nie zdradzać kumpli od czarnej roboty, nie kraść i nie romansować na boku, bo Amsterdam okaże się miejscem, gdzie za swoje czyny trzeba będzie zapłacić.

Nie do końca rozumiem decyzje reżysera. Niektóre sceny są straszne (przesłuchanie na komisariacie) tak, że lepiej byłoby dla filmu, gdyby zostały usunięte. Inne są przesadnie rozwleczone w zupełnie niewiadomym celu (pogrzeb). Momentami decyzje i zachowania bohaterów pozbawione są sensu. Inni znów bohaterowie istnieją chyba tylko po to, żeby z filmu nie wyszła krótkometrażówka.

Koniec końców było to spore rozczarowanie.

Ocena: 3

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

One Last Thing (2018)

The Sun Is Also a Star (2019)

Les dues vides d'Andrés Rabadán (2008)

Paradise (2013)