Oz the Great and Powerful (2013)

"Oz" utwierdził mnie w przekonaniu, że Sam Raimi nie potrafi kręcić ciekawych wielkich widowisk. Kilka razy próbowałem obejrzeć "Spider-Mana" i nigdy nie wytrwałem dłużej niż do połowy. Po "Ozie" zdecydowanie nie dam mu drugiej szansy.


Film dzieciakom pewnie się spodoba, bo jest tak kolorowy, że przy ich poziomie uwagi nic więcej nie zauważą. Kiedy jednak odrzeć film z całej tej wizualne otoczki, to nie zostaje w zasadzie nic. Rezultat jest gorszy nawet od wersji z Michaelem Jacksonem i Dianą Ross. Papierowe postaci udają, że coś robią. A to, co robią, jest tak nudne, że film spokojnie może służyć jako dobranocka, uśpi bowiem każdego.

Najgorsze jest jednak to, że Raimi okazuje się antytezą reżysera potrafiącego wykorzystać aktorów. W "Ozie" większość obsady kompromituje się ze zdumiewającą ochotą. Franco udowadnia, że jest aktorem charakterystycznym, który nigdy nie powinien być obsadzany w gwiazdorskich rolach. Kunis chyba nigdy nie wyglądała tak ohydnie (i mówię tu o pierwszych scenach). Nabrzmiała twarz pod gejszowatym makijażem przywodzi na myśl mieszaninę Kathy Bates ze sprzedawczynią z kołchoźnianego sklepu.

Poza kolorami jedyny plus filmu, jaki wiedzę, to postać Finleya. Miał swoje pięć minut, jako jedyny bohater całego filmu.

Ocena: 3

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

One Last Thing (2018)

The Sun Is Also a Star (2019)

Les dues vides d'Andrés Rabadán (2008)

Paradise (2013)