Un conte de Noël (2008)

Niesamowite. Ten film to obraz perwersji w najczystszej postaci. Jednak przypadkowy widz w ogóle tego nie zauważy. Bo na pierwszy, drugi, a nawet trzeci rzut oka jest to bardzo przyzwoity, "normalny" film. "Un conte de Noël" jest przecież prostym dramatem rodzinnym, który prezentowany jest pod jakże oczywistym pretekstem wspólnego spotkania z okazji świąt. Nihil novi sub sole. Ci, którzy nieco bliżej przyjrzą się filmowi, zauważą jego formę: ociekające barokowym zdobnictwem dialogi i monologi, nieprzypadkowe zmiany muzyki (której zestaw jest niezwykle eklektyczny) i najbardziej nawiązuje do tytułu filmu chwyty wizualne.


Za tym wszystkim kryje się jednak porażająca potworność międzyludzkich interakcji. Członkowie rodziny Vuillard są jak mieszkańcy kolonii trędowatych. Tyle że w ich przypadku trąd dotknął nie ciała, lecz duszy. Miłość została tu tak wykoślawiona, że staje się swoim przeciwieństwem. Nienawiść zostaje zgrabnie przystrojona, by udawać coś zupełnie innego. Ból, nieszczęście, smutek, niespełnione pragnienia, a przede wszystkim milczenie, który skrywane jest w potoku słów i czynów - oto rzeczywistość bohaterów. Obraz, jaki nakreślił Arnaud Desplechin jest po prostu wstrząsający.

Z powyższych powodów "Un conte de Noël" powinno mieć zdecydowanie lepszą ocenę, ale nie mogę dać więcej, bo nie do końca przypadła mi niestety forma, w jaką ubrał tę historię reżyser. I nie potrafię powiedzieć, dlaczego.

Ocena: 7

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

One Last Thing (2018)

The Sun Is Also a Star (2019)

Les dues vides d'Andrés Rabadán (2008)

Paradise (2013)