Les Quatre Cents Coups (1959)

Pełnometrażowy debiut François Truffaut to perfekcyjne połączenie autobiograficznej opowieści z uniwersalnymi prawdami. Truffaut przekuł na filmową materię swoje trudne dorastanie i stworzył z tego historię pozostającą aktualną do dziś.

Główny bohater to dorastający chłopak, który próbuje wpasować się w świat, ale nie bardzo mu się to udaje. System szkolny nie jest do niego dostosowany, przez co zostaje uznany za urwisa, mąciwodę i niedojdę. Rodzice są mu w zasadzie obcy, nieobecni lub ślepi na jego potrzeby, problemy, nadziej. Stara się zatem przebywać z nimi jak najmniej, w kinie i innych miejskich rozrywkach szukając ukojenia. Kiedy tak przyglądamy się kolejnym dniom z jego życia, wyraźnie widać, że nie jest to degenerat społeczny, nie jest nikim specjalnie się wyróżniającym. A jednak system i rodzice wtłaczają go coraz mocniej i mocniej w rolę outsidera i młodocianego przestępcy.



Smutna to wizja dorastania. Jednak Truffaut opowiada to z dystansem i humorem. Ma do tego prawo, w końcu jemu się udało. Wyszedł na prostą, choć duża w tym zasługa André Bazina, któremu zresztą "400 batów" jest dedykowane. Wielka szkoda, że Bazin nie zobaczył, jak Truffaut debiutuje w kinie i staje się jednym z czołowych przedstawicieli Nowej Fali.

Pół wieku temu film musiał robić naprawdę spore wrażenie. Dziś jest to wciąż solidna produkcja, która wytrzymuje próbę czasu. Jednak do arcydzieła trochę brakuje.

Ocena: 7

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)