Live! (2007)

Deae populi.

Eva Mendes bawi się w kino niezależne i robi film o zmorze naszych czasów, będących tak naprawdę zmorą każdych czasów – o popularności i potrzebie przypodobania się tłumowi. Czy były to walki w Koloseum, czy publiczne egzekucje zawsze chodziło o to samo: by dać publice to, czego 'chce', za co nas pokocha. Teraz bogami są producenci programów telewizyjnych, a o tym czy są w panteonie czy też nie decydują wyniki oglądalności.



W tej chwili w telewizji liczą się reality show. Jeśli stacja chce wygrać, musi dać widzowi to, czego nie daje żadna inna stacja. Katy (Mendes), dyrektor programowa wpada na pomysł pokazania na żywi rosyjskiej ruletki. Śmierć na ekranie telewizora, a wszystko na żywo! Ostateczna granica przekroczona. Widzimy przygotowania do programu, walkę z prawnikami i ostatecznie sam program. Widzimy i spływa to – przynajmniej po mnie – jak woda po kaczce. Nic w tym filmie nie ma. Miałkie przesłanie z przewidywalnym cynizmem na pointę, widowisko wtórne i bez emocji. Tylko samo show wypada nieźle i napięcie jest budowane bardzo dobrze. Nic jednak z tego nie wynika.

Mimo znanych twarzy w obsadzie (Mendes, Krumholtz, Morgan, Hernandez itd.) i uznanego dokumentalisty za reżysera (5 nominacji, 2 Oscary!) film jest po prostu słaby. Nie udało się uchwycić drapieżnego świata telewizji, ani krwiożerczego demona ludu, który przecież sami ludzie mediów sobie wychowują. "Śmierć na żywo" jest bladym cieniem również niezależnego i pozbawionego gwiazd "Series 7: The Contenders". Tamten film miał w sobie życie, dramaturgię i powstając w czasach apogeum reality show naprawdę zdawał się przepowiadać przyszłość. W "Śmierć na żywo" nic z tego nie ma.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)