Brick Lane (2007)
Wspaniała uczta dla oczu i uszu. Piękny film o pamięci, tożsamości, miłości i odkrywaniu tego, kim się jest. Nazneen jako nastolatka zostaje wydana za mąż za starszego od niej mężczyzny. Zobaczyła go dopiero w dniu śluby, gdyż wcześniej ona mieszkała w ubogiej wiosce w Bangladeszu, a on robił karierę w Londynie. Jej ojciec uważał, że ma szczęście, ona niestety nie.
Teraz, 16 lat później wciąż żyje przeszłością. Nie zaakceptowała swojego pobytu w Anglii i myśli tylko o powrocie do domu. Wszystko zmieni się, kiedy potrzeba zarobienia pieniędzy sprawi, że na jej drodze stanie młody, przystojny chłopak przynoszący jej materiały do szycia. Nazneen odkryje namiętność, pasję, niezależność i własny głos. Odkryje też wartość przywiązania i miłości cichej, lecz silniejszej niż płomienny romans.
"Brick Lane" to historia o zagubionych duszach, które na obczyźnie starają się zdefiniować to, kim są. To opowieść o ksenofobii, nietolerancji, naiwności i desperacji, która może prowadzić do fundamentalizmu. To także wspaniała saga rodzinna i interesujący portret emigrantów. Jednak tak naprawdę jest opowieść o marzeniach, które giną przykryte grubą warstwą iluzji i snów i do których trzeba na nowo się dokopać.
Wielką wartością "Brick Lane" są przecudne, pełne ciepła, zmysłowości, delikatności i pasji zrealizowane przez Robbie Ryan. Czy są to soczyste plenery czy też delikatne zbliżenia na twarz, w każdym momencie mamy do czynienia z perfekcyjnymi obrazami zachwycającymi światłem, barwami i kompozycją. Do tego lekka ścieżka muzyczna, niby na samym pograniczu słyszalności, lecz budująca odpowiedni klimat.
Wiem, że cynicy mogliby powiedzieć, że jest to tania powiastka dla kucht sporządzona tak, by łatwo wywoływać wzruszenie. No cóż, ja się na to dałem złapać i jestem zachwycony tym, że udało mi się film zobaczyć.
Ocena: 8
Teraz, 16 lat później wciąż żyje przeszłością. Nie zaakceptowała swojego pobytu w Anglii i myśli tylko o powrocie do domu. Wszystko zmieni się, kiedy potrzeba zarobienia pieniędzy sprawi, że na jej drodze stanie młody, przystojny chłopak przynoszący jej materiały do szycia. Nazneen odkryje namiętność, pasję, niezależność i własny głos. Odkryje też wartość przywiązania i miłości cichej, lecz silniejszej niż płomienny romans.
"Brick Lane" to historia o zagubionych duszach, które na obczyźnie starają się zdefiniować to, kim są. To opowieść o ksenofobii, nietolerancji, naiwności i desperacji, która może prowadzić do fundamentalizmu. To także wspaniała saga rodzinna i interesujący portret emigrantów. Jednak tak naprawdę jest opowieść o marzeniach, które giną przykryte grubą warstwą iluzji i snów i do których trzeba na nowo się dokopać.
Wielką wartością "Brick Lane" są przecudne, pełne ciepła, zmysłowości, delikatności i pasji zrealizowane przez Robbie Ryan. Czy są to soczyste plenery czy też delikatne zbliżenia na twarz, w każdym momencie mamy do czynienia z perfekcyjnymi obrazami zachwycającymi światłem, barwami i kompozycją. Do tego lekka ścieżka muzyczna, niby na samym pograniczu słyszalności, lecz budująca odpowiedni klimat.
Wiem, że cynicy mogliby powiedzieć, że jest to tania powiastka dla kucht sporządzona tak, by łatwo wywoływać wzruszenie. No cóż, ja się na to dałem złapać i jestem zachwycony tym, że udało mi się film zobaczyć.
Ocena: 8
Komentarze
Prześlij komentarz