Rysa (2008)

"To nic takiego – tylko rysa". Te słowa padają na początku filmu i w zasadzie mógłby być to już koniec, bowiem cała reszta sprowadza się do ilustracji tego komentarza i powrotu do niego po półtorej godzinnym dramacie. "Rysa" nie jest złym filmem. Jak na polskie warunki jest nawet całkiem znośny. Jednak w produkcji tej tkwił spory potencjał, z którego Michał Rosa wydawał się zdawać sprawę, ale i tak go nie wykorzystał.

Oto w domu pewnego szczęśliwego zdawałoby się małżeństwa pojawia się kaseta, która w wątpliwość podaje całe ich dotychczasowe życie sugerując, że było ono fikcją spreparowaną przez służby bezpieczeństwa. Prowadzi to stopniowo do dekonstrukcji związku, do oddalania się żony od męża. I tu była okazja, by się trochę pobawić formą. Jadwiga bowiem w dość spektakularny sposób się zachowuje, bliski reakcji psychotycznej. Rosa mógł to pociągnąć bardziej odważnie, zagrać na wątpliwościach. Czy jej podejrzenia są prawdziwe, czy jej reakcja jest uzasadniona, a może to tylko schizofrenia, a podejrzenia są urojonymi wytworami jej umysłu? Postać męża – Jana – również dawała pole do popisu. Trwa on przy żonie. Jego zachowanie jest niezwykle bierne, a kiedy żona w końcu go opuszcza nagle dostaje zawału i Jadwiga do niego wraca. Chyba za bardzo przesiąkłem Dickiem i to, co spreparował Rosa wydało mi się po prostu blade, bez ikry.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)