Seven Pounds (2008)

Od czasu "Łowcy dyktatorów" żaden film nie wywołał we mnie tak fizycznego wstrętu, jak "Siedem dusz". Ta trawestacja katolickiej idei męczeństwa przybrała tutaj monstrualne rozmiary, a Gabriele Muccino może być z siebie dumny, bowiem wspiął 'emotional porn' na nowe wyżyny kiczu. Po wyjściu z kina czułem się brudny. Dawno już nie obrażono tak mojego poczucia estetyki.



Beznadziejnie wtórna historia pogrążonego w depresji faceta, który nie może pogodzić się z wypadkiem, jaki spowodował, to popłuczyny po milionie podobnych obrazów z "21 gramów" na czele. Jednak "Siedem dusz" w rzeczywistości jest niczym innym, jak dwugodzinnym maratonem zbolałych min Willa Smitha. A że ten ma dość ubogi repertuar min, trudno o utrzymanie zainteresowania. Reszta obsady również nic nie robi tylko boleje z wyrazem twarzy wskazującym na chroniczne zatwardzenie lub trwałe zatrucie jadem kiełbasianym, który sparaliżował im mięśnie twarzy.



Całkowita makabra, której jedynym jasnym promykiem jest nieźle dobrany soundtrack, a w szczególności wykorzystanie "Feeling Good" w wersji Muse.

Ocena: 2

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)