(2008) ואהבת
Ohed to młody ortodoksyjny Żyd, który toczy zażartą walkę z samym sobą. Z jednej strony jest wiara i jego głębokie oddanie Bogu. Z drugiej strony są jego uczucia i miłość, jaką odczuwa wobec współtowarzysza z jesziwy. Na szczęście (albo też nieszczęście) Kir nie odwzajemnia uczuć Oheda. Ohed walczy ze sobą, pości, waha się, lecz w pewnym momencie będzie musiał zdecydować, którą ścieżką miłości chce podążyć.
Chaim Elbaum całkiem sprawnie i wiarygodnie opowiedział historię Oheda. Film jest emocjonalny i bardzo dobrze oddaje stan ducha bohatera. Udało mu się to głównie za sprawą dobrego wykorzystania zbliżeń. Oczywiście mając tak fotogenicznego aktora jak Ori Lachmi, Elbaum nie mógł się powstrzymać i namiętnie serwuje na twarz Oriego. Przypomina mi to Gaëla Morela i jego "Le clan". To fetyszyzowanie Lachmiego mogło łatwo doprowadzić do katastrofy, jednak Elbaum, tylko w jednym momencie przekroczył dopuszczalną granicę. Ma on naprawdę dobre wyczucie obrazu i kilka kadrów (np. cień twarzy Oheda na tle zachodzącego słońca) to prawdziwe perełki.
Komentarze
Prześlij komentarz