The Last Winter (2006)
No cóż, Larry Fessenden słyszy dzwony, tylko nie wie w którym kościele. W przypadku "Ostatniej zimy" miał całkiem niezłym pomysł (mało oryginalny, ale spoko). Musiał go jednak zepsuć przez dodawanie pseudosocjologicznych dywagacji na temat efektu cieplarnianego i niszczenia przez człowieka planety. Gdyby się tego pozbył, dostalibyśmy historię grupy osób na odludzi, którzy stawić czoła muszą bliżej nieznanemu zjawisku. Oczywiście takich filmów powstały całe setki, więc Fessenden chciał być oryginalny i trochę go poniosło. Dobrze skrojony film ze znanego szablonu jest lepszy niż nabzdyczony bełkot, który próbuje udawać coś więcej, niż jest w rzeczywistości.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz