Breaking the Cycle (2002)
Amatorska produkcja, która próbuje opowiedzieć starą jak świat historię, że szukając miłości możemy nie zauważać jej pod swoim nosem. Według twórców film potrzebuje jedynie trochę golizny i to wszystko, stąd też aktorzy biegają po ekranie pół lub całkiem nadzy udając seks, lecz nawet to im kiepsko wychodzi. W sumie wielka strata czasu. Kolejne rozczarowanie kinem niezależnym. Oglądając takie produkcje nie sposób nie zgodzić się z twierdzeniem, że podręczne kamery video dla każdego to przekleństwo a nie dobrodziejstwo. Sorry Mike'u Figgisie, wiem, że jesteś wielkim adwokatem wprowadzania kamer do pospólstwa, ale czasem pospólstwo nie jest gotowe na ich przyjęcie.
Ocena:2
Komentarze
Prześlij komentarz