Das Fremde in mir (2008)
Ciąża. Przez 9 miesięcy czujesz, jak rośnie w tobie życie. Planujesz przyszłość, niecierpliwie czekasz, już kochasz dziecko, choć jeszcze jest w tobie. I w końcu nadchodzi ten wielki dzień. Ból, eksplozja hormonów i uczuć i w końcu jest, położone na twoim brzuchu. Radość, satysfakcja, miłość – to powinnaś poczuć. Tymczasem położono ci to coś, a ty nie czujesz nic, nawet jego zapachu. Potem jest już tylko gorzej. Wszyscy wokół zachwycają się dzieckiem i oczekują, że ty też będziesz w siódmym niebie. Próbujesz się zmusić, lecz im bardziej się starasz, tym trudniej przychodzi ci choćby patrzenie na dziecko. To z kolei wywołuje poczucie winy, poczucie, że z tobą jest coś nie tak. I błędne koło się zapętla, aż w końcu stajesz na rozdrożu: albo ty albo ono...
Pierwsza połowa filmu "Obcy we mnie" to naprawdę solidny dramat. Emily Atef znakomicie oddaje na ekranie dramat depresji poporodowej. I dopóki dręczy bohaterkę, dopóty film jest mocny i prawdziwy. Problem w tym, że Atef nie potrafi wiarygodnie opowiedzieć o wychodzeniu z depresji. Stąd druga połowa jest już zdecydowanie słabsza. Czuje się sceniczną sztuczność, na ekranie rządzi banał, przeradzający się w końcu w śmieszność grafomanii. Pod koniec przestałem już całkowicie wierzyć bohaterom, wypadłem w historii i patrzyłem po prostu na dwójkę bezradnych aktorów wysilających się zupełnie niepotrzebnie.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz