Kansakunnan olohuone (2009)
Gdzieś kiedyś czytałem apokaliptyczne przewidywania dla Finlandii, zgodnie z którymi za sto lat może już nie być Finów. Po obejrzeniu "Fińskiego pokoju" zaczynam wierzyć, że w tej wizji jest co najmniej ziarno prawdy. Choć być może to perspektywa kamery zamkniętej w pokojach i nie wychodzącej na zewnątrz (z jednym wyjątkiem) sprawia, że patrzy się na los Finów z takim pesymizmem.
Nie da się jedna ukryć, że film jest depresyjny. Finowie są tu zamknięci w norach zwanych domostwami. Pozostają samotni, a kiedy nawet próbują się łączyć w pary, to w większości przypadków kończy się to całkowitym fiaskiem. I zostają cztery ściany, a w nich pustka. Czasem w jednym pokoju samotnych może być dwoje lub więcej osób, co tylko pogarsza sprawę.
Sam film wydaje się niedopracowany. Brakuje właściwego zamknięcia i wyważenia poszczególnych historii. Rozpada się w palcach na drobne kawałki. Intryguje, głównie za sprawą postaci, lecz nie wywołuje głębszej refleksji. Wzbudzane wrażenia mają charakter bardzo powierzchowny i krótkotrwały... Przynajmniej u mnie.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz