El hombre robado (2007)
Szczerze przyznaję się do tego, że nie zrozumiałem tego filmu... a przynajmniej mam nadzieję, że nie zrozumiałem. Wynika to głównie z faktu, że XIX-wieczna historia Argentyny jest mi praktycznie nieznana. O Sarmiento wiem tylko tyle, że był prezydentem Argentyny, o de Rosas i Uruquiza równie niewiele. Tymczasem postaci te cały czas są obecne w filmie. Cytuje się ich, pokazuje związane z nimi miejsca. Mam nadzieję, że Matías Piñeiro miał tu jakąś metodę, że dawna historia i współczesność uchwycona na kamerze łączy wspólny język, wspólna symbolika. Jak dla mnie bowiem jest to jedynie pretensjonalna, bo czarno-białą i gruboziarnista wersja "Beverly Hills 90210", gdzie dziewczyny nie robią nic tylko podkradają sobie chłopaków.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz