Los bastardos (2008)
Pretensjonalność jest jednak w modzie. Tylko tym mogę wyjaśnić wszystkie nagrody, jakie zdobył "Los bastardos". Miałka historyjka dwóch nielegalnych emigrantów, którzy wynajęci zostają do czegoś i włamują się do domu pewnej Amerykanki. Co dokładnie było ich zadaniem, tego się nie dowiemy. Za to boleśnie dokładnie widzimy, jak to się wszystko skończyło.
Film jest bardzo powolny. Nie dzieje się w nim praktycznie nic. Nawet kiedy włamują się do mieszkania kobiety i budzą jej ze snu, tempo nie wzrasta. Całość sprawia wrażenie jakby została nakręcona w psychiatryku przez osoby pozostające pod wpływem końskiej dawki psychotropów.
"Los bastardos" natychmiast skojarzyło mi się z "Cieniem". Tam jednak końcówka była mocniejsza (choć mniej dosłowna) i całkowicie cyniczna. Tu przebija przez mroczną naturę promień nadziei i skrucha czy też żal ostatniej sceny psuje całkowicie zakończenie.
Gdyby nie jedno pif, można byłoby ten film przespać w całości i naprawdę nic by się wielkiego nie stało.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz