Poor Boy's Game (2007)
Muszę powiedzieć, że oglądałem "Męską grę" z pewną chorą fascynacją. Zastanawiałem się, jak długo można robić film niezgodnie ze sztuką, zanim ten rozpadnie się na kawałki. Ku mojemu zaskoczeniu, obraz Clémenta Virgo dotrwał do końca i choć daleko mu do kina wyrazistego, zapadającego w pamięć, gniotem jakim być powinien się jednak nie okazał.
Historia boksera, który po 10 latach wychodzi z więzienia jest naiwna i grubymi nićmi szyta. Wszyscy bohaterowie bardzo łatwo i zgrabnie wpadają w przypisane im fabularne przegródki, tak że od początku jest jasne kto przetrwa, a kto jest przeznaczony do odstrzału. Virgo buduje film na wielokrotnych powtórzeniach, dość specyficznych, bo trójkowych – każda scena pojawia się w filmie trzykrotnie (jak choćby szlochający w łóżku faceci, odwiedziny miejsca zbrodni, teksty o tatuażach).
Odrębną kwestią jest Rossif Sutherland, syn Donalda Sutherlanda. Cały film przetrwał na jednej minie zbolałego psa zamkniętego w schronisku. Jest to tak kiczowate i absurdalne, że aż nie mogłem od niego oderwać oczu. To niewiarygodne, że można być aktorem nie posiadając praktycznie żadnej mimiki. No ale ma za to urok i przypomina młodego Billy'ego Zane'a, więc pewnie na ekranie pojawi się jeszcze nie raz. Sam chętnie zobaczę go w innym filmie, choćby po to, by sprawdzić, czy naprawdę nie ma w repertuarze żadnej innej miny.
(Rossif Sutherland)
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz