Satanás (2007)
Gdy bieda i desperacja pukają ci do drzwi – on tam jest.
Kiedy pragnienie lepszego życia stawia cię przed moralnym dylematem – on jest u twego boku.
Gdy pragnienia serca domagają się spełnienia – on trwa przy tobie.
Zawsze na wyciągnięcie ręki, nieustannie wskazuje drogę prostą, łatwą i przyjemną. A kiedy już nią podążysz, będzie na jej końcu, by pobrać opłatę. A jest nią oczywiście życie.
Znany jest pod wieloma imionami: Legion czy też Szatan. Jednak w przypadku "Szatana" lepsze byłoby chyba imię Samael. Kusi on, lecz nigdy nie wyłącza sumienia - jest ono cały czas obecne, człowiek ma możliwość, by powiedzieć "nie", by się cofnąć, by odrzucić propozycję. Kiedy jednak nie znajduje w sobie siły, Samael - anioł śmierci - przybywa wydać wyrok i ogłosić jedyną prawdę piekła: nihil veniae.
To, co zrobił Andrés Baiz to prawdziwy majstersztyk. Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, zrealizowany w modnej teraz formule wielowątkowej historii (zupełnie jak "Babel" czy "Miasto gniewu") pozostaje tworem wyjątkowym i wewnętrznie spójnym. Wykorzystuje wszystkie silne strony latynoamerykańskich kinematografii rozkręcając się powoli, ale nie leniwie (jak to bywa, chociażby w "Lake Tahoe"). Kulminacja jest mocna i pozbawiona sentymentu. Jedyny zarzut jaki mam to decyzja Baiza, by w pewnym momencie prawie wskoczyć w konwencję horroru. Nadaje to całości charakter wyjątkowy, tymczasem dla mnie wymowa tego filmu byłaby o wiele silniejsza, gdyby tej wyjątkowości nie było, gdyby to było całkiem normalne. Ale cóż, odrobina optymizmu reżyserowi była potrzebna i biorąc pod uwagę całą resztę, jestem mu to w stanie wybaczyć.
Z całą pewnością baczniej teraz będę przyglądał się twórczości Baiza.
Ocena: 9
Oj, narobiłeś mi smaka! Gdzie ten film można zobaczyć?
OdpowiedzUsuńFilm pokazywany jest w ramach Festiwalu Filmów Latynoamerykańskich.
OdpowiedzUsuńW Lublinie będzie od 13 czerwca
Wielkie dzięki! W takim razie na pewno się wybiorę.
OdpowiedzUsuń