À cause d'un garçon (2002)
Jakoś nie mogłem się przekonać do tego filmu. Z jednej strony bardzo francuski, a z drugiej zupełnie niefrancuski, a może raczej niedzisiejszy. Francuzi przyzwyczaili mnie już do pewnego modelu opowieści o młodzieży. I na początku "À cause d'un garçon" zdaje się podążać zgodnie z tym modelem: ona jedna ich dwóch, z czego jeden interesuje się bardziej mężczyznami niż kobietami. O ile jednak w innych francuskich filmach, taki układ, odrzucenie wszelkich etykiet i przekraczanie drobnomieszczańskich ograniczeń jest normą, tutaj otrzymujemy historię niezwykle konserwatywną: chłopaka, który zostaje odrzucony przez otoczenie. Poczułem się tak, jakbym cofną się do początku lat 90. Wtedy takie kino zupełnie by mnie nie zdziwiło – nawet w przypadku Francuzów. Jednak film powstał w 2002 roku, przez co wydał mi się spóźniony, nietrafiony i niemodny. Kiedy reszta filmowców nad Sekwaną szła do przodu, Fabrice Cazeneuve najwyraźniej zrobiła krok do tytuł.
Być może za dużo wymagam od filmu. W końcu "À cause d'un garçon" to produkcja telewizyjna. I rzeczywiście czuć to mocno czy to w konstrukcji bohaterów czy też umowności historii. Brakuje w tym wszystkim jakiegoś spoiwa. Muszę jednak przyznać, że młoda (w dużej mierze) obsada poradziła sobie całkiem nieźle. Najlepsze wrażenie wywarła na mnie Julia Maraval. Ciekaw jestem, czy uda jej się przebić do pierwszej ligi.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz