Le dernier des fous (2006)
Upalne lato, w takich warunkach ludzie smażą się we własnych emocjach, a że w rodzinie Martina skrywanych emocji jest wiele, to i uczta będzie prawdziwie obfita.
10-letni Martin nie wita wakacji z radością. Boi się bowiem tego, co czeka go po ich zakończeniu – nowa szkoła i nowe problemy. Tymczasem jego towarzyszka zabaw już dojrzewa i jej zainteresowania zdecydowanie ulegają zmianie. W jej świecie nie ma już miejsca dla Martina. Jego brat, Didier, też się tak bawił, ale wraz z zapowiedziami ślubu, dobry humor go opuścił, a serce rozpadło się na kawałki. W co bawi się matka, tego Martin nawet nie potrafi sobie wyobrazić, skoro praktycznie nie widuje jej. Jego matka zamknęła się w pokoju i spokojnie oddaje szaleństwu, w którym nie ma miejsca dla nikogo, a które zarazem cieniem nakrywa wszystkich członków rodziny. W tych warunkach tragedia zdaje się być tylko kwestią czasu.
Laurent Achard opowiedział całkiem intrygującą historię. I chociaż zakończenie na ekranie nie wypada najlepiej, to potrafię to wybaczyć, biorąc pod uwagę z jaką pieczołowitością wcześniej prowadził narrację. Solidna robota, choć zabrakło w niej odrobiny drapieżności i odwagi. Być może to wina literackiego pierwowzoru, ale od czego jest reżyser jak nie od czerpania garściami ze źródła i tworzenia własnej historii?
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz