The Mighty Celt (2005)
Spore rozczarowanie. Naprawdę liczyłem na ten film i miałem nadzieję, że mi się spodoba. Tymczasem z trudem wysiedziałem do końca, choć film jest króciutki. Wszystko przez głównego bohatera. Zachowywał się jak jakiś głąb totalny, chodząca katastrofa. W komedii mogłoby z tego coś wyjść (vide "Pechowiec"), tu jednak chłopak tak mnie irytował, że naprawdę miałem dosyć. I na nic zdała się obecność Gilliam Anderson i Roberta Carlyle'a.
"Waleczny Celt" to skromny film, lecz na Wyspach czyniono już z takich produkcji naprawdę zachwycające cacka. Tu wieje nudą i zbyt toporną fabułą. Niestety. Tym razem skromność oddała pole talentowemu ubóstwu.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz