Pedro (2008)
Byłem właśnie w klasie maturalnej, kiedy MTV nadawało trzecią serię Real World z Pedro Zamorą. Pamiętam jak dziś, że program ten zrobił na mnie duże wrażenie, właśnie ze względu na postać Pedro. To było coś innego, niż oglądanie łzawych dramatów. To był prawdziwy człowiek, który żył i umierał niemalże na moich oczach. Do dziś pamiętam niektóre sceny z tego filmu, pamiętam też nie tylko Pedro ale i resztę obsady, nawet obleśnego Pucka, którego mimo wszystko lubiłem i Judda i Pam – moich ulubieńców.
Dlatego też po prosu nie mogłem nie sięgnąć po film "Pedro". Niestety teraz żałuję. Nick Oceano nie wysilił się. Jego film to bardzo prosta biografia, wyliczająca najważniejsze sceny i nawet nie próbująca pokazać, jakim człowiekiem był Pedro i jaki miał wpływ na ludzi wokół. Miał 22 lata, kiedy zmarł, a 17 kiedy dowiedział się, że jest chory. Miał marzenia, plany, był jeszcze młody i niedojrzały, ale rzucił się na głęboką wodę przedwczesnej dojrzałości. W filmie nie ma tej chorobliwej wręcz pasji, jaka biła od Pedro w każdej sekundzie Real World. A ponieważ spora część materiału polegała po prostu na odegraniu przez aktorów scena znanych z telewizji, całość wydała mi się kompletnie pozbawiona sensu. W zasadzie lepiej byłoby, gdyby MTV zrobiło dokument. Materiały z RW i Tribute to Pedro Zamora wystarczyłyby na zrobienie wzruszającego i motywującego obrazu. A tak kicha. Od scenarzysty "Milka" mogłem spodziewać się czegoś zdecydowanie lepszego.
Z całej obsady wspomnieć mogę tylko Justinę Machado. Nikt inny nie zasługuje na pamięć.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz