Punisher: War Zone (2008)

Należę do tej nielicznej grupy osób, którym "Punisher" z Jane'em nawet się spodobał. Jego tępe aktorstwo idealnie pasowało do tępej, jednokierunkowej roli. Film mimo łagodności był mocno przerysowany i pełen humoru (co prawda w większości niezamierzonego, ale jednak). Lexi Alexander postanowiła zrobić zwrot o 180° i moim zdaniem kiepsko na tym wyszła.


Owszem nowy "Punisher" jest bliższy komiksowemu oryginałowi niż poprzednie części. Pochwalić można byłoby również brutalność, której w ogóle nie ograniczano. Problem w tym, że większość scen akcji jest po prostu źle nakręcona, a przez to nudna. Co mi po rozwalonej głowie, kiedy jest to tak zmontowane, że jest mi wszystko jedno. Zabrakło mi też czarnego humoru. Wayne Knight został zatrudniony chyba właśnie po to, żeby wprowadził trochę humoru, a tymczasem ostatecznie jego rola jest mało zabawna. Lepiej poszło z Dashem Mihokiem, ale i on tak naprawdę ma tylko jedną zabawną kwestię – ostatnią wypowiadaną w filmie.

Ray Stevenson może i idealnie spełnia warunki na bycie Punisherem, ale mnie do siebie nie przekonał. Zdecydowanie bardziej wolałem go w "Rzymie". Dopóki jeszcze tylko wywijał gnatami wyglądał i sprawował się nieźle. Jednak kiedy musiał zacząć grać, było już tylko gorzej.

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)