(2008) المرّ والرمان
Spojrzenie na konflikt izraelsko-palestyński z kobiecego punktu widzenia. To, co w "Granatach i mirze" jest interesującego to delikatność w potraktowaniu całego problemu. Nie ma tu drapieżności i otwartej agresji, choć przecież są chwile, kiedy pokazane na ekranie zostają dość dramatyczne sytuacje. To opowieść o cichym cierpieniu kobiet, które zostają postawione w sytuacji bez wyjścia, które muszą odnaleźć w sobie siłę i żelazną wolę trwania w warunkach odbiegających od marzeń.
Niestety sama historia jest bardzo naiwna. Ową naiwność pogłębia również różnica kulturowa. Cały poboczny wątek relacji głównej bohaterki i przybyłego do miasta choreografa jest z europejskiej perspektywy nadmiernie rozgorączkowany. Bohaterowie czują do siebie przyciąganie, ale do niczego nie dochodzi. Oni jednak zachowują się tak, jakby co najmniej groziła im aborcja.
Plusem filmu jest Hiam Abbass, której zresztą przypadła najlepsza scena filmu, kiedy jako właścicielka cafe przeciwstawia się izraelskim żołnierzom.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz