De laatste dagen van Emma Blank (2009)
"Ostatnie dni Emmy Blank" to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Czarny humor, groteska i perfidna gra pozorów to główne zalety tego holenderskiego filmu. Na pierwszy rzut oka oglądamy życie w rezydencji starszej pani, która szykuje się na śmierć. W domu prócz niej jest też służba coraz gorzej znosząca fanaberie pracodawczyni. Problem jednak w tym, że jest to tylko iluzja, przedziwna gra, w której każdy ma do odegrania jakąś rolę.
"Ostatnie dni..." odwołuje się do sprawdzonej formuły, w której przodowało kino amerykańskiej lat 60. i 70. (np. "Kto się boi Virginii Woolf?"). Skromna obsada schwytana jest w zagmatwaną sieć wzajemnych powiązań. W filmie aż kipi od emocji, a jednak przez większość czasu są one pod ścisłą kontrolą.
(Marwan Kenzari)
Alexowi van Warmerdamowi nie do końca udało się utrzymać tempo, przez co film mimo że nie jest długi momentami wydawał się ciągnąć niemiłosiernie. Całość jednak ogląda się dobrze, pod warunkiem jednak iż lubi się takie kino.
Ocena: 8
Komentarze
Prześlij komentarz