Forasters (2008)
Jest w psychologii koncepcja, która twierdzi, że rodziny zachowują się zgodnie z pewnymi nieświadomymi schematami zwanymi. W wyjaśnieniu tego zjawiska stosowane są takie pojęcia jak 'scenariusz rodzinny' i 'mity rodzinne'. Najnowszy film Ventury Ponsa jest uproszczoną ilustracją tejże koncepcji.
Jedna rodzina, dwa plany czasowe odległe od siebie o 40 lat. Gdyby jednak nie odmienne dekoracje i inne twarze, z łatwością można byłoby oba je pomylić, tak niewiele się od siebie różnią. Dzieci, który buntowały się wobec swoich rodziców, teraz są ich niemal identycznymi kopiami, z tym samym zestawem błędów na koncie i ze świadomością, że kolejne pokolenie znów może czekać ten sam los.
Choć w podtytule jest słowo 'melodramat', jest ono przynajmniej w odniesieniu do filmu zastosowane nieco na wyrost. Trudno mówić tu o prawdziwym melodramacie, skoro całość jest sucha, wręcz martwa. To zaskakujące, ale Pons naprawdę traci gdzie wyczucie emocjonalne. Czyżby i jemu we znaki dawał się wiek, jak i Almodóvarowi?
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz