The Naked Civil Servant (1975)
"Nagiego urzędnika" oglądałem kilka lat temu i nie zrobił na mnie jakiegoś przełomowego wrażenia, jakie ponoć miał wywoływać kiedy pojawił się na ekranach. Szczerze mówiąc nawet w latach 70. było kilka lepszych i bardziej odważnych filmów o tematyce gejowskiej. Co nie zmienia faktu, że Quentin Crisp to postać bardzo barwna i ciekawa z filmowego punktu widzenia. Niestety w obrazie Jacka Golda nie zostało to do końca wykorzystane.
"Nagi urzędnik" to tak naprawdę audiobook z ruchomymi obrazkami zamiast ilustracji. Pełne ciętych ripost monologi to rzecz jasna najlepsza część obrazu. To, co Quentin mówi o sobie, o środowisku jest szczere do bólu, czasem szokująca, zawsze interesujące i skłaniające do refleksji. Interesujące jest to, jak ze swej 'słabości' Quentin uczynił broń przeciwko bigoterii świata. Strategia 'in your face' nie została przez niego wymyślona, to bardzo częsty sposób postępowania ludzi znajdujących się w totalnej desperacji, którzy stają się krzykliwymi parodiami samych siebie, żeby choć w ten sposób zaznaczyć swoje istnienie. W przypadku Crispa nie ma mowy o desperacji, to przemyślana, wykalkulowana decyzja. Quentin zdefiniował samego siebie, jest zarazem twórcą jak i dziełem, dzieckiem całkowicie racjonalnego umysłu. Sprawia to, że żyje w przestrzeni całkowicie sam, nawet jeśli w otoczeniu przyjaciół. Muszę powiedzieć, że podziwiam jego hart ducha, zazdroszczę akceptacji racjonalnej kalkulacji, ale i współczuję całkowitego braku romantyzmu.
Film moim zdaniem nie oddaje sprawiedliwość osobie Crispa. Jednak kreacja Johna Hurta jest najwyższej próby. Nic, tylko siedzieć i podziwiać.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz