Fresa y chocolate (1994)
Rozkosznie naiwny film o męskiej przyjaźni. David to chłopak ze wsi, który "dzięki rewolucji" może studiować na uniwersytecie. Jest naiwny w swoich przekonaniach co do komunizmu wierząc w utopię, która nie istnieje. Nadmiernie wrażliwy przez dbanie o cudze uczucia traci kobietę, którą kochał namiętnie. Diego z pozoru nie mógłby być bardziej inny od Davida. Gej, katolik, wolnomyśliciel – w jednej osobie skupiał wszystko to, co wrogie zdaje się być rewolucji. Na dodatek początek ich znajomości nie był zbyt udany, bazując na pozorach i fałszu. A mimo to między nimi nawiązuje się nić porozumienia. Bardzo pomocna okaże się w tym Vivian, maniakalno-depresyjna sąsiadka Diego, której także David nie będzie obojętny.
Na przykładzie tej trójki bohaterów reżyserowie kreślą portret ówczesnej Kuby. Jest to portret pełen ciepła i liryzmu, a także kontrastów i paradoksów. Nic dziwnego, że spodobał Amerykanom. Jednak przy całej sympatii uważam, że nominowanie go do Oscara było lekką przesadą. Całe szczęście film nie wygrał, bo i "Farinelli" i "Jedz i pij, mężczyzno i kobieto" i nawet zwycięscy "Spaleni słońcem" były zdecydowanie obrazami lepszymi.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz