La león (2007)
Kolejny przykład minimalistycznego kina, choć tym razem trochę trudno odczytać intencje twórców. Film niby ma jakąś fabułę, składa się z co najmniej dwóch wątków. Jednak brakuje tu typowej konstrukcji, nie wszystko zostaje wyjaśnione. W zasadzie jest to obserwacja z kilku dni życia w pewnej społeczności. Oglądamy codzienność, którą podkreśla kilka śmierci. Nic z tego nie wynika, do niczego to nie prowadzi. Ot po prostu historia życia bez początku i końca.
Ta otwarta konstrukcja jest zarówno zaletą jak i wadą "La león". Zaletą, bo debiutujący Santiago Otheguy uniknął nadmiernej egzaltacji prostą w gruncie rzeczy historią. Wadą, gdyż mam wrażenie, że niektóre postaci zostały wprowadzone tylko po to, żeby reżyser miał efektowny finał. Gdyby jeszcze nie były one ciekawe, ale nakreślone kilkoma liniami mimo wszystko mogą budzić zainteresowanie i ich instrumentalne wykorzystanie pobrzmiewa bardzo fałszywie.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz