L'homme que j'aime (1997)
Śmierć ma swoje plusy. W jej obliczu można pozwolić sobie na więcej. Można być bezpośrednim, bo nie ma się już czasu na krygowanie. Można pozwolić sobie na uczucia skrywając je pod maską troskliwości. W obliczu śmierci prawda jest o wiele bardziej intensywnie przeżywana...
To mógł być bardzo dobry film. Postać Lucasa, który zakochuje się w umierającym na AIDS chłopaku, jest intrygująca. Ale niestety nie została ona w pełni ukształtowana. Stéphane Giusti ślizga się po powierzchni prawdy psychologicznej, nie zagłębiając się w motywacje bohaterów. Dodatkowo di Ponzo Bo grający Martina deklamuje swoje kwestie z irytującą teatralnością. Pod koniec teatralnej manierze ulega również reżyser. Ta stylistyczna niekonsekwencja niszczy strukturę narracji. Pewnym usprawiedliwieniem może być fakt braku doświadczenia i Giustiego i di Ponzo Bo oraz fakt, że całość powstała dla telewizji. Jednak jest wielu debiutantów i wiele telewizyjnych produkcji, które nie potrzebują taryfy ulgowej. Dlatego też szkoda, że mając dobry materiał wyjściowy zabrakło ludzi, którzy przekształciliby je w dzieło naprawdę interesujące.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz