Coco Chanel & Igor Stravinsky (2009)

Ależ Jan Kounen lubi mnie wnerwiać. Po raz pierwszy poznałem jego nazwisko, kiedy ponad 10 lat temu na Warszawskim Festiwalu zobaczyłem "Dobermanna". Film zrobił na mnie duże wrażenie głównie dzięki dynamicznej narracji i pięknej Monice Bellucci. Później rozczarował mnie kompletnie przesadzonym formalnie "Blueberry", po którym miałem serdecznie dosyć jego maniery. Nie tak dawno temu odzyskałem wiarę w niego za sprawą "99 francs". Film również był niezwykłym kolażem, lecz tym razem znacznie bardziej udanym niż "Blueberry". Zatem z dużymi nadziejami usiadłem na sali kinowej obejrzeć "Coco Chanel & Igor Stravinsky". I oczywiście sromotnie się zawiodłem!


Ten film jest jak plwocina gruźlika. Dla pewnej specyficznej grupy ludzi będzie niezwykle fascynujący źródłem informacji. Dla mnie był to jedynie ohydny rezultat tragicznej pomyłki. Gdzie w tym filmie jest Coco, gdzie Igor i przede wszystkim, gdzie jest Coco i Igor?! Gdyby nie tytuł, nie wiedziałbym, że jest to historia romansu. Uczucia między dwójką bohaterów jest tyle ile między gwoździem a deską, w którą jest on wbijany. Jedyną interesującą postacią jest Katarzyna, żona Strawińskiego. Nawet muzyka kompozytora jest bardzo źle wykorzystana.

Cóż, pozostaje mi liczyć na to, że kolejnym film Kounena znów wzbudzi moje zainteresowanie reżyserem.

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)