Em (2009)
"Em" sprawia wrażenie dzieła stworzonego przez osobę cierpiącą na zaburzenia depresyjno-maniakalne. Jest w nim tyle pomysłów i to fabularnych i stylistycznych, że spokojnie można było nimi obdzielić kilka produkcji. Twórcy jednak nie chcieli lub nie potrafili niczego odrzucić i w ten sposób powstała niekontrolowana eksplozja.
Trzeba przyznać, że niektóre pomysł, zwłaszcza wzorowanie się na montażu filmów Guya Ritchiego, wypada nieźle. Problem w tym, że brakuje w nich konsekwencji. Ekstrawagancki montaż pojawia się w niemal przypadkowych momentach, zupełnie jak w pornosach sceny seksu. Po prostu kiedy uznano, że za długo nic już się nie działo, to wtedy bach i jest kolejna dziwaczna sekwencja.
Fabularnie film też sprawia wrażenie kolażowego recyclingu. Swoich amatorów na pewno filmik znajdzie.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz