Seed (2007)
Kiedyś musiało się to wydarzyć. Dotąd udawało mi się omijać te najgorsze filmy Uwe Bolla, teraz jednak w końcu mogłem się przekonać na własnej skórze, dlaczego Niemiec cieszy się tak złą sławą. Po dobrych "Stoic" i "Postal" przyszła pora na "Seed", film pusty i przekombinowany, który jedyne co robi, to wzbudza przemożne uczucie znudzenia.
"Seed" był skazany na porażkę już od momentu poczęcia. Boll wyraźnie miał ambicję stworzenia przypowieści o uniwersalizmie okrucieństwa w królestwie zwierząt. Tej idei podporządkował całą konstrukcję obrazu. Może gdyby pozostał przy prostych rozwiązaniach coś by z tego wyszło. On jednak na każdym kroku komplikował sprawę mieszając linię czasową narracji. Miało to skutek odwrotny do zamierzonego. Zmniejszyło zainteresowanie bohaterami, a całość stała się chaotyczna i w gruncie rzeczy pozbawiona sensu. Film mogły uratować drastyczne sceny, o których można przeczytać na okładce wydania DVD. Niestety w większości nie ma nic ciekawe. Tylko scena z toporkiem jest niezła. W sumie "Seed" sprawia wrażenie zapchajdziury, którą w telewizji można byłoby puścić o 3 nad ranem.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz