Spatzen (2009)
Przy "Pasajero" pisałem, jakie krótkometrażówki lubię, a teraz mam doskonały przykład ilustrujący tę tezę. To niemiecki "Spatzen". Historia jest tu ledwie zarysowana i opowiada o jednej nocy z życia mężczyzny. Film czaruje niezwykłą formą sprawiającą wrażenie jednego długiego ujęcia. Całość pełna jest sennych absurdów, jak choćby śpiewający taksówkarz czy operowa barmanka. Wszystko w tym filmie jest osadzone na granicy absurdu, ale reżyser nigdy nie traci nad filmową materią kontroli. I za to ma ode mnie brawa.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz