Closing the Ring (2007)
I'm a sucker for that kind of movies. Jakoś po angielsku zdanie to brzmi lepiej, ale to prawda, mam słabość to filmów w rodzaju "Znak miłości". Po 8-letniej przerwie Richard Attenborough wyreżyserował prostą historyjkę o bardzo skomplikowanych związkach miłosnych. I choć z wierzchu jest to opowieść liryczna, piękna i wzruszająca, pod spodem kryje się warstwa goryczy ukazująca miłość jako zjawisko mogące naprawdę zrujnować ludzkie życie.
Film rozgrywa się na trzech płaszczyznach. Pierwsza to rok 1941, Ameryka. Trójka młodych chłopaków wkrótce wyruszy na wojnę. Wszyscy podkochują się w pięknej Ethel Ann, ale ta serce oddała tylko jednemu z nich. Niestety źle wybrała, bowiem właśnie ten jeden z całej trójki nie wróci do domu. Druga to Ameryka 1991 roku. Ethel Ann właśnie pogrzebała swojego męża i uwolniona z obowiązku bycia żoną powraca myślami do swojej jedynej miłości. Jej zachowanie jest kompletną zagadką dla córki. Trzecia to Irlandia Północna 1991 roku. Stary Irlandczyk i młody chłopak rozkopują okolice Belfastu w poszukiwaniu części samolotu, który rozbił się 50 lat wcześniej. Odnajdą znacznie więcej.
"Znak miłości" to opowieść o tym, jak młodzieńcze uczucie i głupia obietnica może uwięzić ludzi w przedziwnym splocie okoliczności. I choć film ma happy end, trudno go za taki uważać, skoro przychodzi po wielu latach cierpień i wyrzeczeń.
Attenborough nakręcił film bezsprzecznie wzruszający i momentami niezwykle piękny. Niestety wkradło się weń sporo błędów, z których najbardziej odczuwalna jest irytująco sentymentalna muzyka. Motyw z ptakami też był lekkim przegięciem. Obsada okazała się też nie dość równa. Grający Teddy'ego Stephen Amell to całkowita pomyłka. Z kolei bardzo spodobał mi się młody Martin McCann. Kamera naprawdę go kocha. Nie zawiodła stara gwardia: Shirley MacLaine (pomimo faktu, że wyglądała na znudzoną swoją rolą) i Christopher Plummer.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz