The Escapist (2008)
Znakomite kino więzienne. Fabuła jest dość prosta, ale za to jak zrealizowana. Frank otrzymuje list, z którego dowiaduje się, że jego córka jest narkomanką znajdującą się na krawędzi całkowitej autodestrukcji. Postanawia zatem uciec z więzienia i się z nią spotkać. Frank szybko opracowuje plan, a szczegóły uzgodni z wybranymi partnerami w ucieczce. Sprawy skomplikują się, kiedy ich intrygę wywęszy brat kryminalisty nieoficjalnie kierującego więzieniem. Sama ucieczka też nie przebiega gładko.
Rupert Wyatt skręcił film, który jest niezwykle efektowy pod względem wizualnym, jak i tempa narracji. Historia opowiadana jest jednocześnie na dwóch planach: pierwszy pokazuje samą ucieczkę, drugi okoliczności, w jakich do niej doszło. Ma to kluczowe znaczenie, gdyż tak naprawdę pierwsze wrażenie jest w przypadku tego filmu bardzo złudne. Sekwencje ucieczki są niezwykle dynamicznie kręcone i zmontowane. Jednak mnie bardziej podobały się sceny w więzieniu, zwłaszcza te pozbawione dialogów. Wyattowi i spółce udało się wspaniale oddać atmosferę zamknięcia przy użyciu bardzo prostych środków. Na mnie szczególne wrażenie zrobiły sceny, kiedy młody Lacey próbuje uciec przed Tonym, a w rzeczywistości jest zaganiany niczym dzikie zwierzę oraz scena milczącego ale jakże dramatycznego spotkania Franka z jego żoną. Końcówka jest nieco pretensjonalna, ale mogę to Wyattowi wybaczyć.
Mocną stroną "The Escapist" jest obsada aktorska. Brian Cox to król i jak zwykle jego występ pozostaje bez zarzutu. Świetne wrażenie zrobili na mnie Joseph Fiennes (to chyba druga współczesna rola, która przypadła mi do gustu), Damian Lewis, Liam Cunningham, a nawet Dominic Cooper.
Ocena: 8
Komentarze
Prześlij komentarz