Harry Brown (2009)

Typowe (?) osiedle. Młodzi ludzie bez perspektyw są narzędziami w rękach niewiele bardziej inteligentnych zbirów i całkowicie im to odpowiada, jeśli w zamian mogą sobie trochę poszaleć i się zabawić. Ich zabawy są jednak dość brutalne, czasem nawet ktoś może zginąć – najczęściej ludzie słabi, jak choćby staruszkowie. Bywa jednak tak, że pozory mylą i niegroźny zgred może okazać się ostatnim koszmarem w życiu. Trzeba jednak takiego zgreda nieźle wkurzyć, żeby ruszył swoje cztery litery. Jeśli nie ma doświadczenia – zdesperowany zginie. Jeśli jednak wie, jak zabijać ludzi, wtedy wiek okaże się nie mieć aż tak wielkiego znaczenia.


"Harry Brown" to opowieść o przemocy, pozbawiona otoczki sensacji czy też nadmiernego gloryfikowania brutalności. To nie jest "Adrenalina", gdzie walka i śmierć stają się własną karykaturą. Daniel Barber postawił na naturalizm, przez co "Harry Brown" staje się surowszym kuzynem "Gran Torino".

Jak na debiutanta film Barberowi nawet się udał. Ale czasem wychodzi jeszcze z niego niedojrzałość (jak choć konieczne pokazanie, jak na końcu Harry idzie przejściem podziemnym). Jest jednak sporo ciekawych sekwencji (początek, scena u handlarzy narkotyków). Mimo jednak, że film mi się podobał, to nie do końca pojmuję, jakie kryły się za jego powstaniem intencje. Nie jest to z całą pewnością kino rozrywkowe. Trudno też uznać je za kino społecznie zaangażowane. Problem przemocy i narkotyków mimo całej ekspozycji jest jednak tylko scenografią. Cóż, może kiedyś się dowiem, po co Barber "Harry'ego Browna" nakręcił.

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)