Rise of the Footsoldier (2007)
Solidne kino gangsterskie. Inspirowana prawdziwą historią opowieść o zwyczajnym stadionowym chuliganie, który robi karierę w półświatku Essex. Film na mnie sprawiał wrażenie niedopracowanego, jakby reżyser nie mógł zdecydować się, jak chce opowiedzieć historię. Stąd bardzo zmienne tempo od dynamicznych filmów a la Guy Ritchie po społeczne obrazy Kena Loacha. Mnie zdecydowanie bardziej podobały się momenty dynamiczne. Na plus zaliczyć należy też przegląd muzycznych brytyjskiej sceny muzycznej od końca lat 70. do połowy lat 90.
Trzeba też przyznać, że jest to film dość brutalny. Bohaterowie nie patyczkują się tutaj zbytnio ze sobą. Szkoda jednak, że za tą brutalnością nie idzie w parze równie szczere portretowanie relacji psychologicznych. Kompletnie niezrozumiałe jest to, co kobiety widziały w tych troglodytach. Podobnie wzajemne relacje w organizacji są traktowane po macoszemu. Jakby co, zawsze wszystko wyjaśnia się w dialogach. A to tak nie powinno wyglądać.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz