Le fils de l'épicier (2007)
Nie jestem pewien czy "Le fils de l'épicier" optymistycznym, podnoszącym na duchu, czy też raczej przygnębiającym i wywołującym depresję. Jest to historia Antoine'a, który po 10 latach powraca do rodzinnego miasteczka, by pomóc matce prowadzić sklepik i dojeżdżać do różnych zakątków regiony, do ludzi, którzy z różnych powodów (głównie wieku) nie są już w stanie samodzielnie do sklepu dotrzeć.
Antoine nie dogaduje się ani z rodzicami ani z bratem ani z klientami. Bardziej niż na sklepie zależy mu na Claire, której niby pomaga dostać się na studia, ale jednocześnie sabotuje jej starania. Przez większą część filmu w zasadzie nic się nie zmienia, bądź są to zmiany bardzo delikatne. Dopiero w ostatniej tercji Antoine wyraźnie staje się bardziej przyjazny, akceptuje swoją pozycję i nawet godzi się z rodzicami (po części dlatego, że jego wychwalany dotąd brat trafia do psychiatryka po próbie samobójczej).
I tu pojawia się mój problem z tym filmem. Z jednej strony kupuję tę ciepłą bukolikę o tym, jak to spokojna prowincja kojąco wpływa na charakter Antoine'a. Wszystko zdaje się układać pozytywnie pod koniec filmu. Z drugiej strony nie mogę opędzić się od przygnębiającego wrażenia, że mamy tu do czynienia z akceptacją więzów, w jakich skowane jest życie. Antoine zamiast wylecieć z klatki, zamiast spróbować zrobić coś ze swoim życiem, godzi się z tym, że nie uda mu się wyrwać z narzuconych pęt. Nawet jeśli miałby ponieść porażkę (a po pierwszych scenach jest to bardzo prawdopodobne), mnie wydaje się to o wiele bardziej pozytywne, niż przyjęcie z uśmiechem miejsca w wygodnej, złotej klatce.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz