Orphan (2009)
"Sierota" to koronny dowód na to, że za horrory i thrillery psychologiczne nie powinny brać się wielkie wytwórnie filmowa. Zwłaszcza jeśli mają to być horroru z rodzaju tych "niepokojących". Pomysły są tu świetne, ale zachowawczość wytwórni sprawia, że nie można ich w pełni zrealizować. Lepiej byłoby, gdyby filmy takie robiły niszowe studia.
Pomysł "Sieroty" jest wręcz znakomity: lolitka jako czarna wdowa. Dla mnie bomba – "Hard Candy" w wersji gore. Niestety przez cały film Jaume Collet-Serra wije się i kombinuje, jak tu pokazać historię morderczej dziewczynki bez zbytniego akcentowania tego, co jest motywem jej zbrodni: erotycznego zainteresowania swoim adoptowanym ojcem. W ten sposób zamiast mrocznej atmosfery, lepkiej od niewypowiedzianych pragnień i aluzji, otrzymałem typową, miejscami dość siermiężną i zdecydowanie za długą powiastkę bez żadnego twistu i zaskoczenia. Nie jest to film zły, ale potencjalnie mogła być to rzecz kultowa. I tylko pointa mnie rozbawiła. "Sierota" okazuje się przestrogą dla wszystkich mężów tego świata: słuchajcie swoich żon, jeśli nie chcecie źle skończyć.
Duży plus za obsadę. Vera Fermiga jak zawsze wspaniała. A Peter Sarsgaard, cóż, czy istnieje ktoś, kto nie chciałby, żeby było on jego/jej "tatusiem"?
Ocena: 6
Drogi Torne, chcę poinformować, że przyznałem Ci wyróżnienie "Kreativ Blooger Award". Jak napisałem u siebie: wiem, że to trochę tak, jakby mrówka nagradzała słonia, ale to przecież tylko zabawa, a w zabawie nie można być zbyt poważnym, prawda?
OdpowiedzUsuńWięcej szczegółów znajdziesz w moim bric-à-brac: http://bryka-brak.blogspot.com/2010/02/kreativ-blogger-award.html