Handlarz cudów (2009)
Chciałbym móc powiedzieć, że "Handlarz cudów" to zły film, oznaczałoby to bowiem, iż jest on "jakiś". Prawda jest jednak taka, że film jest kompletnie nijaki, bezpłciowy, z pomysłem, który jednak nigdy nie wychodzi poza fazę koncepcyjną, z ciekawym bohaterem, który jednak okazuje się pustą wydmuszką.
Pomysł był nawet całkiem ciekawy: kino drogi w polskim wydaniu ze zwichrowanym głównym bohaterem. Niestety twórcy nie wyszli poza ten pomysł i sam sens powstania filmu jest już niejasny (jeśli w ogóle istnieje). Nie jest to bowiem historia o odkupieniu. Niby mamy łzawą scenę pożegnania i modlitwę z offu, ale przecież nigdzie nie jest pokazane, że za sprawą dzieciaków bohater odmienił swoje życie. Nie jest to też gorzka i cyniczna przypowieść o tym, że nadzieja jest matką głupich, a człowiek słaby słabym pozostanie choćby nie wiem co. Cała historia to po prostu opowieść o przejściu z punktu A do punktu B i tyle – nie ma w tym żadnego morału.
Borys Szyc zagrał nieźle, tylko po co, skoro za jego bohaterem nie stoi nic, żadna myśl. Szkoda tylko zmarnowanego potencjału.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz