Hollywood, je t'aime (2009)

Co za rozczarowanie. Ten film reklamowany był jako "crowd-pleaser". Cóż jedyne co było w nim "pleasing" to to, że nie trwał zbyt długo. "Hollywood, je t'aime" to bajeczka o facecie, który po zakończonym związku ucieka na święta za Ocean aż do Hollywood. Jako że to bajeczka, to niemal wszyscy spotkani nieznajomi okazują się sympatycznymi i przyjacielskimi duszami, które pomogą w potrzebie zagubionemu obcokrajowcowi. Może i uwierzyłbym w to, gdyby nie fakt, że główny bohater był straszliwie irytujący i kompletnie nie rozumiałem, dlaczego budzi on u wszystkich takie matczyne/ojcowskie uczucia.


Sama reżyseria też pozostawia sporo do życzenia. Film ma sporo scen "omamowych" ale nie są one odpowiednio wygrane. Całości brakujże dynamizmu, życia, a przede wszystkim humoru. Wszystko jest tu słodkie i ciepłe, ale przypomina to raczej zupę mleczną z rozgotowanym makaronem, która zdążyła już kompletnie wystygnąć. Niektórzy mogą to uznać za apetyczne, nie ja.



(Terence Leclere)


Film ma za to całkiem fajną ścieżkę dźwiękową. Mnie szczególnie do gustu przypadła piosenka "Fingers Sprouting Feathers" Jordana O'Jordana (można jej posłuchać TUTAJ).

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)